/ Teatr
/ po polsku
/ w Paryżu !

Cours hebdomadaire à Paris les mardis de 20h30 à 22h30. Un cours d’essai gratuit est proposé le 1er OCTOBRE 2023 à 20h15. Lieu: 6 Quai d’Orléans, 75004 Paris. Inscription obligatoire via le formulaire au bas de cette page !

Tout au long de l’année, nous préparons un spectacle théâtral, avec des représentations à Paris, Varsovie et Cracovie

Chaque séance commence par un bref moment de détente

w

L’apprentissage du jeu d’acteur débute par une préparation de scènes et improvisations

Nombre de places limité

Participation aux frais s’élevant à moins de 11€ par séance: 450€ (auxquels il faut ajouter 35€ d’adhésion à l’APGEF), payables en plusieurs fois. Chèques Vacances acceptés

Anciens élèves ou Parrains: 25 de réduction

Maja Saraczynska, comédienne et metteure en scène franco-polonaise, vous propose de participer aux ateliers de théâtre en polonais de l’APGEF. Ces rencontres hebdomadaires s’adressent à toute personne désireuse de pratiquer la langue polonaise dans le cadre du théâtre.

Nous allons travailler tout au long de l’année sur l’entraînement physique, la voix, la concentration, l’improvisation et l’imagination à travers de nombreux exercices ayant pour but d’appréhender l’espace, faire confiance à ses partenaires, améliorer sa mémoire, gérer son stress et s’exprimer en public. L’atelier de découverte théâtrale se transformera au fur et à mesure de l’année en atelier-spectacle.

Née en Pologne en 1983, docteure en études théâtrales (spécialiste du théâtre de Tadeusz Kantor), comédienne, metteure en scène et enseignante en arts du spectacle, Maja Saraczynska dirige la compagnie Essentiel Théâtre. Ayant grandi sur les planches en Pologne, formée par Małgorzata Jagiełło et Jakub Kornacki, elle a poursuivi une formation professionnelle à l’École de Théâtre et de Cinéma Acting International à Paris. Elle a continué sa formation théâtrale auprès des grands maîtres de théâtre internationaux tels qu’Eugenio Barba ou Jurij Alschitz suivant les principes de Stanislavski, Michael Tchekhov, Meyerhold, Grotowski, Brook entre autres. Riche de ses expériences variées, elle met aujourd’hui au point une synthèse originale des méthodes de jeu et de direction d’acteur.

Paris 2021, photographie: Patrick Hadjadj

Varsovie 2021, photographie: Piotr Leczkowski 

Varsovie 2019, photographie: Carlos Alves

Paris 2019, photographie: Wilfried Orgeval

Lieux de répétition

Bibliothèque Polonaise de Paris – SHLP/BPP
6 Quai d’Orléans, 75004 Paris

Maison des Anciens Combattants Polonais
20 rue Legendre, 75017 Paris

Premier cours d’essai gratuit

Cours d’essai

Écrivez-nous pour participer à notre cours d’essai gratuit. Les dates et lieux des cours sont confirmés chaque année début septembre.
NB: il est également possible de se joindre au groupe en cours d’année. Laissez-nous vos coordonnées pour que nous puissions vous recontacter.

2022 – Halina Zasacka – Dziwny jest ten swiat

Od kilku lat koniec czerwca przynosi ważne wydarzenie w życiu kulturalnym Polonii w Paryżu. Wydarzeniem tym jest spektakl teatralny przygotowany przez Maję Saraczyńską i zespół teatralny APGEF .

Budujący jest już sam fakt, że zespół istnieje, pracuje i tworzy, że jest stała grupa, do której mogą dołączać nowe osoby. Nie straszna im była pandemia i inne zawirowania. Rytm pracy jest określony. Od pażdziernika nabór nowych kandydatów na aktorów, potem warsztaty, wybór materiału literackiego, praca nad rolami. A w czerwcu premiera!

W pażdzierniku miałam przyjemność uczestniczyć warsztatach teatralnych. Bardzo mi się podobały zadania rozwijające dykcję, budzące kreatywność poprzez odgrywanie małych scen, praca z ciałem. Warsztaty to z jednej strony rożwój osobisty każdego z uczestników, ale również sposób na budowanie zespołu. Oba te aspekty mają ogromny wpływ na osiągane sukcesy.

Cieszy również to, że od dwóch lat praca zespołu nie kończy się na jednym spektaklu w Paryżu. Podobnie jak w ubiegłych latach artyści jadą na Festiwal « Polacy robią teatr », który odbywa się w Warszawie w Teatrze Druga Strefa, a 12 lipca zagrają w Krakowie w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay. Jeszcze nie jest za późno, wysyłajcie te informacje przyjaciołom, rodzinie, znajomym. A najlepiej zróbcie prezent swoim bliskim i kupcie im bilety na spektakl. Będą wam wdzięczni za możliwość spędzenia wieczoru w oparach tragifarsy i groteski zawartej w dobrze napisanym i dobrze zagranym tekście.

Każdy spektakl przygotowany przez Maję Saraczyńską prowokuje mnie, a nawet zmusza do sięgnięcia do dramatów, których nie znałam, lub o których zapomniałam. Z osobistego punktu widzenia uważam to za ogromny sukces reżyserki, bo dzięki temu widz ma szanse rozwijać się i poszerzać wiedzę o literaturze polskiej.

Dochodzimy więc do tekstu tegorocznego spektaklu, na który Maja Saraczyńska wybrała mało znaną słowiańsko – germańską tragifarsę medyczną Andrzeja Stasiuka zatytułowaną Noc. Autor dzieląc sie refleksjami o swoim utworze powiedział: « Chciałem napisać sztukę, widowisko, opowieść – obojętne, jak to nazwiemy – plebejską, rozpaplaną, rozgadaną, plotącą co ślina na język przyniesie… No i powstało coś w rodzaju seansu spirytystycznego połączonego z seansem terapeutycznym« . Te dwa zdania pięknie oddają ideę i treść utoru.

Noc to opowieść o stereotypach, narodowych polsko-niemieckich i polsko- rosyjskich kompleksach, głęboko zakorzenionych w historii urazach i niechęciach, o stosunkach międzyludzkich, o relacjach między kobietami a mężczyznami. Stasiuk bawi się stereotypami, miesza ze sobą konwencje, ironizuje i kpi ze wszystkich i wszystkiego. Jednak daje też wyraźne przesłanie, że zawsze można się porozumieć. W formie sztuka nawiązuje do teatralnych konwencji, oprócz głównych bohaterów pojawia się chór komentujący wydarzenia.

Bohaterami utworu są Niemiec i Polak, a raczej ich Ciało i Dusza. Niemiecki jubiler ma mieć przeszczepione serce polskiego złodzieja, którego zastrzelił, gdy ten wkradał się do jego sklepu. Umierający Niemiec polskiego serca nie chce. Ale pojawia się Dusza Polaka, która wyzywa niemieckie ciało od idiotów i też nie chce mieć z nim nic wspólnego. Wszakże przychodzi taki moment, że Dusza i Ciało przestają się kłócić, zaczynają rozmawiać, znajdują wspólny język i w końcu przykrywają się wspólną kołderką na szpitalnym łóżku… Zobaczcie jak dziwny jest ten świat.

 

Halina Zasacka

2019 – Halina Zasacka – Przepis na „Coś dobrego” 

Po pierwsze znajdź w sobie pasję do literatury, dramatu, teatru, filmu. Pasję dzielenia się z innymi wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. 

Potem ogłoś nabór na warsztaty teatralne. Możesz się zdziwić, że przyjdzie tak wiele osób, że tak wiele osób czuje w sobie potrzebę stanięcia na deskach teatru i zagrania choćby niewielkiej roli. 

Pracuj z nimi kilka miesięcy, patrz jak się rozwijają, jak doskonalą warsztat, jak chętnie podejmują trudne wyzwania teatralne, jak mierzą się z zadaniami i ze sobą.

Tu pojawia się kłopot – jak „zagospodarować” 19 osób? Wszyscy ciężko pracują, nikt sam nie rezygnuje. Powstał już zespół, który współpracuje i przeżywa radość ze wspólnego tworzenia. Każdy jest na tyle dobry, że trudno powiedzieć mu dziękuję i pożegnać się. 

Następnie odwołaj się do klasyków polskiego dramatu, dodaj coś mniej znanego, dorzuć kogoś z młodego pokolenia, a może też coś z zapomnianego kina polskiego, wybierz utwory muzyczne. Poczytaj, obejrzyj, posłuchaj, wybierz fragmenty i połącz w nową spójną całość, wyobraź sobie jak to można zagrać na scenie. Dobierz aktorów do poszczególnych postaci i pracujcie przez kolejne tygodnie. 

Mieszaj, doprawiaj, smakuj… aż „Coś dobrego” jest gotowe i spokojnie możesz zaprosić widzów do swojego teatru na spektakl. 

W tym roku Maja Saraczyńska i zespół teatralny APGEF przygotowali dwa krótkie spektakle. Pierwszy oparty na farsie Sławomira Mrożka z 1959 roku Męczeństwo Piotra Ohey’a. Od daty publikacji minęło 60 lat, a ogląda się jakby to było napisane dziś. Nie po raz pierwszy tekst Mrożka okazuje się proroczy. Jednak dziś śmiejemy się nieco inaczej, bardziej gorzko niż w czasach kiedy był napisany. W świat Piotra Ohey’a i jego rodziny wprowadza nas Józef bohater Sanatorium pod klepsydrą Schulza, który jedzie odwiedzić ojca. Oglądając to co się dzieje na scenie możemy się zastanawiać, czy jest to straszny sen Józefa, czy ten absurd dzieję się naprawdę. Dramat zbudowany jest wokół problemu łazienki – tytułowy bohater i jego rodzina zostają pozbawieni dostępu do tej intymnej części swojego mieszkania, ponieważ zalągł się w niej tygrys ludojad. Czy ktoś go widział? 

Pojawienie się drapieżnika w rurach z wodą powoduje lawinę nieprzewidywalnych, groteskowych wydarzeń. Najpierw przychodzą Urzędniczki z oczekiwaniem, że Ohey uiści podatek od posiadania tygrysa. Do mieszkania wprowadza się Naukowiec, którego celem jest zbadanie tajemniczego zjawiska. Szefowe Trupy cyrkowej postanawiają włączyć życie prywatne Ohey’ów do repertuaru swojego cyrku, by podnieść atrakcyjność widowiska. Pojawiają się również Sekretarze Ministerstwa Spraw Zagranicznych, których zadaniem jest zaaranżowanie polowania na tygrysa, aby Maharadża mógł poczuć się jak w domu. Przez mieszkanie wędrują wycieczki szkolne. Wszyscy wygłaszają mowy pełne frazesów i państwowotwórczych haseł. „Oto mnie macie”- bohater nie ma już wpływu na własne życie, decydują za niego inni, nawet własna rodzina nie daje mu wsparcia. Na koniec Piotr Ohey ginie w paszczy tygrysa. Ludzie zebrani wokół drzwi prowadzących do łazienki odchodzą, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. 

Obraz dopełnia skoczny foxtrot, kompozycja Nicka LaRocci – Ach, to tygrys, gdzie jest tygrys? 

W podobnej psychologicznie sytuacji znajduje się Ludwik bohater drugiego spektaklu opartego na debiutanckim filmie Janusza Majewskiego nakręconym w 1966 roku. Jeśli ktoś pomyśli, że to ramota, do której nie warto wracać to bardzo się myli. Z Sublokatorem jest jak z dramatami Mrożka. Jest świeży i aktualny, a doprawiony przez Maję Saraczyńską 

dodatkowymi tekstami świetnie pokazuje skomplikowane relacje między ludźmi. Spokojny naukowiec, szukający spokojnego kąta do pracy wprowadza się do domu pełnego kobiet. Mieszkanki domu, panie niezbyt za sobą przepadające, podzielone poglądami na życie i pomysłami na przyszłość, postanawiają Ludwika wciągnąć w swoje sprawki i knowania. Każda chce go mieć po swojej stronie i tylko dla siebie! Ciotka Maria, administratorka domu, wdowa po trzech mężach, pani pamiętająca Polskę przedwojenną, próbuje zaangażować przybysza w swoją eksperymentalną hodowlę szczurów i szynszyli. Trzepoczące rzęsami uczennice postanawiają uwieść Ludwika i wmieszać w morderstwo ciotki Marii. Obmyślają sobie wspaniałe życie za dewizy znienawidzonej cioteczki. Trzecia mieszkanka willi, działaczka i sportsmenka Kazimiera pragnie przemienić domostwo w ośrodek sportowy dla kobiet niepracujących. Wszystko w imię czynu społecznego. W domu pojawiają się duchy i… kolejne kobiety. Część przyszła z dramatu Masłowskiej Między nami dobrze jest, który jest śmiesznym i poruszającym portretem podzielonego polskiego społeczeństwa, przytłoczonego ciężarem traumatycznej historii, rozdartego między narodową dumę i poczucie wstydu. Inne to bohaterki mało znanego Makijażu Henryka Jachimowskiego, które poddają się ciągłym metamorfozom, naśladują, chcą być kimś innym. Ludwik, będący z natury człowiekiem bardzo uprzejmym i spolegliwym, nie potrafi obronić się przed atakami i całkowicie nieasertywnie poddaje się wpływom i manipulacjom kobiet. A panie walcząc o swój kawałek podłogi i wpływ na Ludwika stają się coraz bardziej zaborcze i coraz bardziej nachalne. 

Najnowszy spektakl jest już szósty w dorobku Mai Saraczyńskiej i amatorskiego zespołu APGEF. Z przyjemnością patrzę jak aktorzy przeżywają swoją pracę, jak pięknie się rozwijają, jak coraz lepiej radzą sobie na scenie. Trudno jest pisać o poszczególnych postaciach i o tym jak zostały zagrane, bo osób na scenie jest bardzo dużo. Zwracanie uwagi na niedoskonałości i niedociągnięcia należy do autorki reżyserki spektaklu. Z mojej strony są tylko pochwały dla wszystkich, którzy byli na scenie. Naprawdę wielkie brawa, tak trzymać.

Tworzycie naprawdę wspaniały zespół, który bawi, wzrusza, prowokuje do myślenia. Po waszych spektaklach sięgamy po klasyków dramatu polskiego, by sobie przypomnieć utwory lub bierzemy do ręki pozycje mało znane. Łączycie też Polaków, którzy mieszkając poza krajem łakną kultury polskiej. 

Na koniec bardzo ważna informacja! Spektakl można będzie obejrzeć w Warszawie w Teatrze Druga Strefa (5 lipca – godzina 20 i 6 lipca – godzina 21). 

Mówcie o tym rodzinom i znajomym, niech pójdą, zobaczą, doświadczą różnorodnych emocji i pokochają teatr APGEF i pokochają jego artystów. 

Halina Zasacka

Publié avec l'aimable autorisation de l'auteur.

Source: http://centre-polonais.fr

2018 – Halina Zasacka o “Bombay – Chicago, Chicago – Bombay

Zderzenie z teatrem

Upłynęło kilka dni od obejrzenia przeze mnie spektaklu Bombay – Chicago, Chicago – Bombay,  podczas których starałam się ułożyć swoje myśli w spójną całość. W spektaklu teatr zderzył się z pociągiem. Z czym zderzył się spektakl Mai Saraczyńskiej? Z moją nieznajomością tekstu podstawowego i zapomnieniem lub bardzo słabą znajomością  innych wykorzystanych dramatów.

Maja Saraczyńska, autorka adaptacji i reżyserka, oparła swój spektakl na « znalezisku »,  sztuce Józefa Jaremy napisanej w 1934 roku.  Autor był malarzem, scenografem, reżyserem, aktorem, współzałożycielem  i kierownikiem artystycznym  krakowskiego awangardowego eksperymentalnego teatru Cricot. Afisz będący manifestem teatru wyjaśnia pochodzenie nazwy i mówi co to było za miejsce: C – jak Kultura, R – jak Ruch, I – jak Inaczej, K – jak Komedia, O – jak Oko, T – jak Teatr (KRIKO* – tak brzmi nazwa jedynego teatru awangardy w Polsce; *T nie wymawia się).

Sama sztuka Bombay… była wystawiona w Crikot  tylko raz ( pod tytułem Zielone lata , tak przynajmniej podają skąpe źródła). Pod koniec lat 60 tekst był zredagowany na nowo w oparciu o francuską wersję językową. Mimo rekomendacji Gombrowicza nie znajdował miejsca na deskach teatrów. Dopiero w 2009 roku Teatr Miejski w Gdyni wystawił sztukę Jaremy.

Co sam autor pisał o swoim dramacie? „Bombay-Chicago to manifestacja Teatru Integralnego, którego jedyną „zawartością” jest czysta teatralność”. „Chodzi o to, by stworzyć jeden po drugim obrazy zderzające się, nakładające się nie jak ciąg anegdot, lecz zgodnie z logiką teatru, z rygorystycznym stawaniem się spektaklu audiowizualnego”. Efektem ma być zdarzenie teatralne, w trakcie którego zmysły widza poddane zostaną nieustającej transformacji, w pragnieniu dojścia do granicy – „przekroczenia indywidualnych granic postrzegania i świadomości”.

Chyba tą myślą kierowała się autorka adaptacji wsadzając do pociągu, którym odjeżdża zespół upadłego teatru i do kawiarni, w której odbywa się część akcji, bohaterów innych współczesnych sztuk, głównie polskich dramatopisarzy. Jest ich tak wielu, że nie jestem w stanie zatrzymać się i przyjrzeć się wszystkim. Tym bardziej, że postacie te są tak dobrze wplecione w utwór główny, że nie jest łatwo je wyodrębnić. Całość jest bardzo dobrze przemyślana i w efekcie bardzo spójna.

W pociągu spotykamy bohaterów sztuki Bogusława Schaeffera Kwartet na czterech aktorów. Sztuki będącej swojego rodzaju partyturą, luźnym zbiorem scen – aktorzy rozmawiają ze sobą, a raczej mówią do siebie, wygłaszają monologi, jednak nie potrafią się porozumieć.

W przedziale obok jadą bohaterowie Kartoteki Tadeusza Różewicza będącej próbą skonstruowania dramatu afabularnego, w którym sceny stanowią całkowicie oderwane od siebie chronologicznie cząstki. Życiorys Bohatera dramatu napisany jest na luźnych kartkach, które się rozleciały i są przypadkowo ułożone, tekst nie ma logicznego początku i końca.. Myślę, że nie przypadkiem Maja Saraczyńska wybrała fragment o Paryżu, w którym jedzą dużo sałaty, sera i piją dużo wina i pomimo tęsknot z dzieciństwa trudno z niego wyjechać.

Dalej siedzą bohaterowie dramatu Garbus Sławomira Mrożka.  „Rzecz dzieje się gdzieś w Europie, tej tradycyjnej Europie zagrożonej działalnością młodocianych terrorystów ».  Dramat podejmuje  problem wyobcowania, braku samodzielności i odpowiedzialności, odrzucenia stałych wartości, kontestacji rzeczywistości, rozbiciu więzi społecznych, bezradności,  pustki, zakłamania, braku akceptacji dla siebie i innych.

Obok  dziewczyna rozmawia  z Głodomorem z dramatu Różewicza. Głodomór sam wybiera zamknięcie w klatce – uważa to za dowód własnej wolności: « zachowałem wolność wyboru, wybrałem klatkę ». Dokonał samoograniczenia, ale czy na pewno daje mu to autonomię?

W kawiarni w Chicago spotykamy kobietę z bardzo wieloznacznego dramatu Różewicza Stara kobieta wysiaduje, który jest efektem zainteresowania autora starością i  pochwałą kobiecego doświadczenia. Na tle chaosu, kryzysu współczesnej cywilizacji autor maluje  główny wątek – dramat kobiety i jej troskę o wypełnienie zadania opartego na rodzeniu i wychowywaniu.

Poznajemy też bohaterów Polowania na karaluchy Janusza Głowackiego, sfrustrowaną parę polskich emigrantów, którzy zderzyli się z « amerykańskim snem ». Jednak nie tak to miało być, nie tak sobie wyobrażali swój sukces na emigracji.

W trakcie podróży pociąg zatrzymuje się w Krakowie, w którym  bohaterowie Indyka Sławomira Mrożka  biją pianę w bezsensownych rozmowach  i nikomu nic się nie chce. „Może by coś zasiać… eeeej tam, może by co zaorać…eeee”  weszło już do potocznego języka jako smutny żart z postaw niemocy.

Trudne zadanie postawiła Maja Saraczyńska przed aktorami amatorami – trudne teksty wybrane z trudnych dramatów, duża zmienność i tempo wydarzeń na scenie, kilka wcieleń dla aktorów, wieloznaczność przekazywanych treści. Jak sobie poradzili? Moim zdaniem bardzo dobrze wykonali zadanie zarówno jako poszczególni aktorzy jak i cały zespół. Widać chęć, zapał, energię i radość z bycia na scenie i tworzenia „zdarzenia teatralnego”.

Mając taką ekipę młodych pasjonatów spokojnie możemy patrzeć na powstanie i rozwój polskiego teatru w Paryżu. Teatru, w którym będziemy otwierać usta nawet jeśli wyskoczy z nas  wariat.

Co dało mi zderzenie się z tym trudnym spektaklem? Sprowokowało  mnie do powrotu do kanonu polskich dramatów. Pobudziło głęboką refleksję nad naturą ludzką, kondycją współczesnego człowieka i świata, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. A dokąd zmierzam ja? Na następny spektakl  Grupy teatralnej APGEF, bo podoba mi się w tym teatrze.

Halina Zasacka

Publié avec l'aimable autorisation de l'auteur.

Source: http://centre-polonais.fr

2018 – Christian Leprette o “Bombay – Chicago, Chicago – Bombay”

Architekt, fotograf i filmowiec, wykształcony w École Nationale Superiéure des Beaux-Arts w Paryżu, Harwardzie i New School for Social Research w Nowym Jorku, jest wnukiem malarki abstrakcjonistki Marii Sperling, która od początku lat 50. związana była z Józefem Jaremą.

Chère Maja,
Émouvant….GREAT !🍀🐞
Foisonnement de Belles idées…
Gratulację à vous et aux merveilleux actrices et acteurs !
Jarema comme je le connais…
Amitiés,
A très bientôt,
Christian

Publié avec l'aimable autorisation de l'auteur.

2017 – Halina Zasacka o “Sublokatorzy i Emigranci”

Szkoda, że Państwo tego nie widzieli.To już czwarty rok z rzędu, gdy miłośnicy polskiej prozy mieli okazję podziwiać dokonania grupy młodych aktorów-amatorów ze stowarzyszenia APGEF (Association des Polonais des Grandes Écoles Françaises) pod dyrekcją Mai Saraczyńskiej. To ważne Polonijne wydarzenie miało miejsce w niedzielę, 11 czerwca, na deskach teatru Passage vers les étoiles w Paryżu.

Pełni polotu i fantazji aktorzy, oryginalne kostiumy, przemyślane dekoracje i wizjonerska inscenizacja, to wizytówka nowego przedstawienia zorganizowanego w tym roku przez APGEF pt. „Sublokatorzy i Emigranci”. Temat być może mało zaskakujący, ale jakże bliski Polonii na całym świecie i wszystkim, którzy kiedykolwiek aspirowali do wyjazdu „na zachód” marząc o lepszej przyszłości. Były partyzant przygnieciony ciężarem wojennych wspomnień jest bohaterem pierwszego aktu. W drugim, poznajemy parę polskich artystów, emigrantów w Nowym Jorku – on-pisarz i reżyser teatralny, ona-aktorka. Z trudem wiążą koniec z końcem, a przecież nie tak wyobrażali sobie rozwój kariery za oceanem. Mimo przygnębiającego tonu, spektakl nie jest pozbawiony dozy autoironii i lekkiego humoru.

Dialogi płynące ze sceny są owocem eksperymentu wykonanego przez aktorkę i reżyserkę Maję Saraczyńską, polegającego na połączeniu różnych tekstów kilku autorów od klasyków – Różewicza (Kartoteka), Mrożka (Męczeństwo Piotra Ohey’a, Szczęśliwe wydarzenie, Emigranci, Na pełnym morzu) i Głowackiego (Polowanie na karaluchy) do młodej pisarki Masłowskiej (Między nami dobrze jest).

Efekt? Zdumiewający. Część widzów, nie będąca koniecznie za pan brat z polską literaturą, mogła nawet się nie zorientować, że ma do czynienia z różnymi tekstami. Zręczne przejścia między wątkami, brak przestojów, bliskość tematyczna tekstów i świetna gra aktorów sprawiły, że przedstawienie zachowuje do końca spójną całość.

Aktorom – amatorom warto poświęcić jeszcze kilka słów. Wszyscy wykazali się dużym obyciem ze sceną, swobodną grą, właściwym doborem środków i świetną dykcją. Nie będzie wielką przesadą powiedzieć, że mogliby znaleźć swoje miejsce na profesjonalnych deskach

Jest jednak jedna rzecz, która smuci. Bardzo możliwe, że było to pierwsze i ostanie przedstawienie tego spektaklu. Szkoda, bo wszyscy, którzy są zaangażowani w projekt włożyli w niego wiele entuzjazmu i pracy. Efekt jest bardzo dobry i warto, a nawet trzeba, dzielić się nim z innymi

Dlatego, apel do zespołu – zagrajcie to jeszcze niejeden raz!

Halina Zasacka

Publié avec l'aimable autorisation de l'auteur.

Source: http://centre-polonais.fr