Dobry dzień na spełnienie marzeń…
…czyli kilka slów o Polskiej Carycy Mody
Jest piękny wieczór 8go października, jeden z tych wieczorów, którym Paryż zawdzięcza miano najromantyczniejszego miasta na świecie. Paryżanie i turyści wolno snują się po wąskich uliczkach i ruchliwych bulwarach. Swieci Słońce… idealny dzień na spełnienie marzeń.
Lekko spóźnione (zgodnie z panującym w środowisku obyczajem) docieramy przed surowe oblicze Palais de Tokyo. Jeszcze tylko kilka schodów i podążając za znakiem GOSIA BACZYŃSKA jesteśmy już w sali, w której za chwilę odbędzie sie prawdziwa uczta dobrego smaku. Cztery trybuny pełne niecierpliwych widzów, a pośród nich ci bardzej znani w świecie mody- szefowa La Manii Joanna PRZYTAKIEWICZ, znany fotograf Marcin TYSZKA, polska modelka światowej sławy Magdalena FRĄCKOWIAK. Zajmujemy miejsce na niewielkim podium. Pełna już sala wypełnia się jeszcze bardziej. Szum, oczekiwanie.
Swiatła gasną, by rozbłysnąć na nowo. W rytm nastrojowych, wręcz magicznych dźwięków Klaus’a NOMI publiczność wita wkraczające na wybieg pierwsze modelki.
Jest coś niesamowitego w tych prostych, a jednak niesamowicie zmysłowych strojach. Może to piękno materiałów (GOSIA niezwykłą wagę przywiązuje do jakości tkanin, co będzie wielokrotnie podkreślała podczas popokazowych wywiadów), a może wspaniałe kroje, powodują, że razem z modelkami przenosimy się w inny wymiar mody.
I feel love, bo taką nazwę nosi ta kolekcja, niczym nie przypomina poprzednich projektów GOSI. Koronki ustąpiły miejsca tiulom i zwiewnym szyfonom, futurystyczne wzory – kobiecym, a zarazem ekstrawaganckim projektom. Kobieta w oczach GOSI to pewna siebie, zmysłowa i uwodzicielska nimfa… wieczorem powłóczyste i niezwykle delikatne suknie nadają jej tajemniczego charakteru, podczas gdy koktajlowe szachownice podkreślają sexapil dzięki swym delikatnym przezroczystościom… Ta wysublimowana mieszanka sprawia, że kolekcje GOSI podobają się zarówno kobietom odważnym i wyzwolonym, jak i tym, które dokonują wyborów stonowanych. “Chcę, aby właśnie tak odbierano moje kolekcje”. Rzeczywiście, każdy strój wciąga, zachwyca,… trudno nie zakochać się w tej powabnej lekkości.
Defilada kończy sie burzą oklasków. GOSIA tylko na chwilę pokazuje się gościom i z naturalną nieśmialością skrywa się w bocznym atelier. Czas na komentarze, wywiady i zdjęcia.
Zapytana o wrażenia z pokazu, Magda FRĄCKOWIAK nie kryła zadowolenia. Określila event jako niewykle udany i subtelny, jednym słowem : sukces. Zresztą to ostatnie słowo często będzie pojawiać sie w ustach komentatorów.
Udajemy się za kulisy. Teraz z bliska możemy podziwiać piękno strojów, dostrzec niesamowitą jakość tkanin i w końcu najważniejsze, przy lampce szampana – porozmawiać z GOSIĄ !!!
GOSIA to osoba niezwykle otwarta. Ktoś, przy kim człowiek od razu czuje sie po prostu dobrze. Gotowa na rozmowę z każdym, odpowie na wszystkie, nawet najbardzej bezpośrednie pytania.
Szarość czasów, w których przeżywała swoją młodość nie przyćmiła jej wyobraźni, ani zdolności twórczych. W nudzie i banalności tamtego życia, gdzieś pod Wrocławiem, rozkwitał talent, by z czegoś zrobić coś, by szarości nadać koloru, a nijakości formę. Już jako młoda dziewczyna odkryła swoje powołanie… Szczęście ? Na pewno, ale dzisiejszego sukcesu nie byłoby, gdyby nie wizja, gdyby nie ta energia, no i odwaga…
Gosia BACZYŃSKA, jako pierwszy, i jak dotychczas jedyny, Polski Projektant Mody, pokazała swoje dzieła na mitycznym paryskim Fashion Week.
Swoją pierwszą stylową kurtkę uszyła sobie sama, tłumacząc – w rytm dzwięków starej maszyny do szycia- rosyjską instrukcję na język polski. Spodobało sie. Pierwsze zamówienia ? Od mamy, od siostry, i zapewne od koleżanek, które z zazdrością patrzyły na GOSIĘ pojawiającą się w szkole w coraz to nowych stylizacjach.
Przypadek sprawił, że wstrzymała rozpoczęte studia na Akademii Sztuk Pięknych. Zamiast „kuć do poprawki” na egzamin z rysunku, kupiła bilet na rejs do Londynu. To była chwila, jesień, początek lat 90-tych, bez grosza przy duszy, nie znając języka, znalazła pracę w atelier angielskich kreatorów, tych samych którzy szkolili m.in. Alexandra MCQUEEN’A. “Tam nauczyłam się wszystkiego”. Czemu wróciła do Polski? „Londyn to była tylko przygoda. Miałam zostać 2 miesiące, zostałam 3 lata”. Wątpiąc w swój talent, obserwowała otaczający ją świat mody. Zrozumiała, że moda to nie tylko pasja, to również zawód – tak, zawód, który w Polsce przecież zawodem wtedy jeszcze nie był. „Nie było łatwo. Nie było pięniedzy na dobre materiały, bez których nie ma prawdziwej mody”. Ale im bardziej ją zniechęcano, tym bardziej upierała się, że dopnie swego. I dopięła : materiały, w które tchnęła życie zachwycają swoją kruchością, delikatnością i powabną zwiewnością.
Zapytana w którymś z wywiadów, o czym marzy jako projektantka mody, odpowiedziała – o Paryżu. Rozmowę tę przypomniano jej w tamtą środe, po pokazie, w kulisach Palais de Tokyo. Poprawiając swój gustowny toczek, z rozbrajającym uśmiechem, acz skromnie, przyznała : „Rzeczywiście, jeszcze to do mnie nie dociera, ale oto spełniło sie moje marzenie !”.
Wybierając swoją życiową scieżkę, zastanawiała się rownież nad architekturą i rzeźbą. Choć zapewne nieziemsko wyglądałyby „utkane” przez nią budowle, na pewno ciężej byłoby je do nas przywieźć. A tak, choć przez ten jeden wyjątkowy paryski tydzień,Tydzień Mody, Paryż był – dzięki Gosi- jeszcze piękniejszy…
Dumni, życzymy Artystce dalszych sukcesów!
Anita JURYŃCZYK & Kasia KLOCZKOWSKA
Paryż, Listopad 2013.